Wieczna Walka
Wtedy zobaczyła wizję . Widziała trzy czarne smoki lecące w stronę obozu . Jej źrenice się zwęziły . Poderwała się z miejsca , rzuciła książke do torby i wyskoczyłą przez otwarte okno . W biegu wyjęła miecz . Wszyscy patrzyli na to ze zdziwieniem . Wskoczyła na furię .
- Smoki ! Trzy smoki lecą tu ! Musimy je powstrzymać .
Oczy furi się zwęziły . Ryknął najgłośniej jak potrafił . Odbił się od ziemi i poleciał .
z.t
Offline
Poderwał się z krzesła sprawdził, czy ma sztylet, wziął za rękę Tashę i wskoczyli na Daytonę.
z.t
Offline
Smoczysko wylądowało . Przed domkiem sporo osób siedziało . Furia położył daytonę , tadashiego i tease . Ryknął . Spojrzałw stornę lasu . Jego skrzydło ... było złamane teraz to poczuł . Ryknął nie mogąc się ruszyć .
Offline
Przerażony dyrektor wyszedł z sali narad z pozostałymi grupowymi. Tasha ocknęła się i doczołgała do Tadashi'ego, z którego krew spływała jak pot. Zobaczyła jak gromada smoków i ich jeźdźców pomknęła nad las.
Offline
Wtedy furia poczuł coś czego nigdy nie czuł .
- Saphira ... nie - wyszeptał - Nie !!! - zaryczał
Niektórzy patrzyli z szokiem . Smok mimo bólu podleciał i poleciał w tamtą stornę .
Offline
Zakrztusił się krwią, która nie nadążała wypływać z ran. Będąc nieprzytomny czuł, ze co najmniej cztery żebra ma złamane. Dyrektor wziął go na ręce i zaniósł do lecznicy, a Tasha doczołgała się sama. Potem wziął swojego złotego smoka i topór i poleciał nad las.
Offline
Gdy ocknął się nad jego łóżkiem stała grupa zapłakanych dziewczyn i kilku chłopaków z poważną miną. Podparł się łokciami i rozejrzał dookoła.
-Co się stało?-zapytał ledwo słyszalnie.
Tasha miała poważna minę, ale czerwone oczy. Wargi si jej trzęsły, chciała coś powiedzieć.
-Trevor...-wyjąkała.-Trevor on... on nie wrócił.
-Co?-jęknął półprzytomnie, bo ból nie dał mu nic powiedzieć.
-Lepiej się połóż -Tasha trochę się uspokoiła.-Znaleźli jego smoka martwego oraz jego topór. Wokół leżało około sześc obcych smoków. Zapewne sam z nimi walczył... Teraz ty jesteś dyrektorem. Na dodatek... myśleliśmy, że się nie obudzisz...
-Aż tak źle ze mną było?
-Nadal jest. Pielęgniarka stwierdziła, że masz złamane żebra... nie wie ile dokładnie, ciężko to określić bez narażania twojego życia no i straciłeś bardzo dużo krwi...
Zrzucił z siebie kołdrę i zobaczył bandaż wokół całego ciała od miednicy po szyję.
-Jeszcze twoja rana od tego ognistego smoka się odnowiła. Ten smok, którego na ciebie nasłali ma w sobie truciznę która nie pozwala ranom się zagoić. Na szczęście te granatowe smoki z lasu są normalne. No i szczęście w nieszczęściu jest takie, że atakując cie nie ten smok nie uszkodził żadnych narządów... Och jak ja się martwiłam o ciebie! Oni też...-spojrzała na zgromadzonych obozowiczów.
-A gdzie reszta? Wszystko z nimi w porządku?-zapytał i syknął z bólu. Głowa bezwładnie opadła na poduszkę.
-Liczą straty-odezwała się jakaś dziewczyna.-No i szukają innych. Zaginęli podczas walki.
-Co się dzieje w tym obozie-mruknął.
Tasha zalała sie łzami.
-Najgorsze jest to, że skoro ty jesteś dyrektorem, a twój stan jest tak ciężki, pielęgniarka twierdzi że to cud że się obudziłeś... Musisz obóz poskładać do kupy i jeszcze te treningi...-złapała się za głowę.
-Uspokój się Płomyczku...-powiedział słabo chłopak.
Wszyscy się uśmiechnęli, a Tasha zaśmiała się.
-Nie mów do mnie płomyczku... To mi przypomina o Trevorze...
Nagle poderwał się z łóżka i tylko zacisnął zęby, by nie krzyknąć.
-Gdzie jest Saphira? Gdzie jest Daytona?!-syknął przerażony.
Przed oczami pojawiły mu się mroczki, więc opadł na poduszkę.
-Nie wiem gdzie Saphira...
-Daytona...-mamrotał jakby w gorączce.
Tasha przyłożyła mu dłoń do czoła.
-Masz gorączkę! Zawołajcie pielęgniarkę!
-Daytona...-stracił przytomność.
Offline
Las płonął. Krwistoczerwone smoki krążyły wokół polanki, na której leżała martwa biała smoczyca, a obok niej płomiennowłosa dziewczyna z mieczem wbitym w plecy. Tuz przy płomieniach walczyły dwie postacie. Jedna nieco mniejsza o złotych oczach i twarzy całej we krwi. Miała poszarpane ubranie również całe we krwi. Ledwo stała na nogach. Druga, zakapturzona uderzyła energicznie mieczem w broń pierwszej i wygrywała...
Obudził się z trudem łapiąc powietrze. Przy łóżku siedziała tylko Tasha, oparta głową o ścianę spała.
Offline
Dwójka chłopaków wyszła z lasu z zakrwawionym ciałem dziewczyny . Niektórzy wzdychali z szokiem i przerażeniem . Chłopaki torowali przejście do lecznicy . Dziewczyna miała otwarte oczy . Widziała wszystko jednak nie mogłą nic zrobić . Położyli ją na jednym z łóżek .
- Wyjdziesz z tego rozumiesz ? - powiedział jeden z chłopaków .
- Saphira ! - wrzasnął furia który był przy oknie razem z daytoną .
Wszystko wokół sie rozmazywało . Po chwili dziewczyne okryła bezdenna ciemność .
Offline
Usłyszał jej imię. Saphira. Usłyszał głos Furii. Poderwał się z łóżka i zignorował ból. Ogarnął wzrokiem salę i podbiegł do łóżka na którym leżała Saphira. Uklęknął przy niej. Złapał się za brzuch i ujrzał plamy krwi na bandażu.
Offline
Z każdej z ran lała się krew . pielęgniarki starały się ją zatamować . Dziewczyna miała zamknięte oczy i oddychała bardzo powoli łapiąc jak najwięcej powietrza .
- Jeśli ona umrze ... - powiedział ze łzami furia - nie daruję sobie tego
Położył łeb na grzbiecie daytony i zalał się łzami .
Offline
Smoczyca objęła ogonem Tadashi'ego i odłożyła do na jego łóżko przy okazji budząc rudowłosą.
-Mnie też nie podoba się siedzenie w tym miejscu. Ciekawi mnie tylko, co sie stało Saphirze...
Offline
" Czarne włosy poruszające się podczas szaleńczego biegu . Po co ona tak biegnie ? Stałam spokojnie zdziwiona tym snem . Dziewczyna skręciła za róg . Poszłam za nią . Zobaczyłam parę całującą się na ulicy . Dziewczyna zacisnęłą pięści . Kiedy się odwróciła jakby wogóle mnie nie zobaczyła . No chyba siebie . Czarne włosy , fioletowe oczy z łzami . Oczywiście że to byłam ja . Tylko nie rozumiałam czemu uciekam . To była scena z tej szalonej książki . Czyli to mogło oznaczać tylko jedno . Pognałam za nią drąc się na całe gardło .
- Stój ! Zginiesz !
Ona jakby mnie nie słyszała . Wybiegła na ulice . Zamknęłam oczy . huk i wrzask . "
Na dworze zacząłpadać deszcz . Wszyscy zaczęli rozchodzić się do swoich domów . Zostali tylko ci ranni . Furia i Daytona polecieli skryć się przed deszczem . Otworzyłam je ale zobaczyłam tylko oświetlony sufit . Usiadłam gwałtownie ale pielęgniarka położyła mnie z powrotem na łóżku . Oddychałam szybko patrząc z przerażeniem w góre . Położyłam dłonie na oczach .
- Ale boli - powiedziałam tylko tyle
Offline
Pielęgniarka zmieniła mu opatrunek i wyszła. Usiadł na łóżku i spojrzał na Saphirę.
-Jak się czujesz?-zapytał mrużąc oczy z bólu.
Offline
Usiadła tak że opierała się o ściane . Spojrzała na niego i leciutko sie uśmiechnęła .
- Źle - powiedziała krótko - wszystko mnie boli .
Syknęłą kiedy pięlegniarka rozcięła jej nożem spodnie do połowy ud . Zrobił się z nich krótkie spodenki . Spojrzała na nogi . Wyglądały na prawdę fatalnie .
Offline