Wieczna Walka
-Witaj w moim świecie...
Padł na poduszkę i jęknął. Spojrzał na krzesło obok. Nie było na nim rudowłosej dziewczyny. Poszła na zebranie w sprawie pogrzebu Trevora. Powinien na nim być. Ale pewnie i tak go nie wypuszczą.
Offline
- Tyle że ty nie wyglądasz jak mumia - powiedziała nie patrząc w jego stronę .
Nadal starała sobie skojarzyć fakty z książki i ze snu . Kim była całująca się para ? Oprócz brązowych włosów faceta nie widziała nic .
- Nieźle cię poturbowały te smoki - powiedziała tym razem zerkając na niego .
Korciło ją by użyć mocy i go uzdrowić .
Offline
Spojrzał na nagie ramiona i siniaki.
-To nic. Tasha wygląda podobnie. Najgorsze są rany...
Nie pozostało mu nic oprócz wpatrywania się w sufit.
Offline
No dalej dalej ... ale on nie śpi ! A musiałabym sporo zużyć gdybym miała jeszcze trucizne . Co ci szkodzi ? Yh ... jak zaśnie !
Upadła na poduszkę . Milczała a po chwili oparła się plecami o śćiane i wyciągnęła książke zaczęłą czytać .
Offline
Zastanawiał się, czy wie, co się stało. Zaczekał ąz pielęgniarka wyjdzie i znowu usiadł.
-Będziesz na pogrzebie?-spytał.
Offline
Oderwała się od książki .
- Zależy . Jeśli mnie puszczą i możliwe jest też że to ja będe na sowim własnym pogrzebie - powiedziała z chytrym uśmiechem - ale razej powinnam przyjść tak albo tak .
Książka praktycznie się już kończyła .
Offline
-Raczej obydwoje tu zostaniemy przez kilka dni-uśmiechnął się.
Z rany na klatce piersiowej znów zaczęła płynąc krew.
-No nie...-jęknął.-Muszą coś z tym zrobić...
Offline
Zacisnęła pięści . Trudno . Wstała rzucając książke na łóżko . Położyła ręke na jego ranie . Znamię smoka zalśniło a cały pokój zajaśniał białym światłem . Po ranach tadashiego nie zostało śladu . Sama użyła dodatkowo mocy by usunąć trucizne . Podparła się o ściane i usiadła na łóżku żeby nie zemdleć . Położyła się nie patrząc na niego .
Offline
Zaniemówił. Zdjął bandaże i dotknął miejsc gdzie powinny być rany.
-Ty to wtedy zrobiłaś-powiedział cicho.-Saphira?
Offline
Zamknęła oczy i prze zchwilę leżała nieruchomo . W końcu otworzyła oczy nadal na niego nie patrząc. Milczała .
Offline
Założył bandaże z powrotem i założył bluzkę i buty. Podszedł do jej łózka i położył rękę na jej ramieniu.
-Jeszcze sie dowiem o co w tym wszystkim chodzi-mruknął i zbiegł po schodach na dół.
Offline
Westchnęła .
- I po co ci to było saph . - spytała sama siebie
Wstała z łóżka w jeszcze gorszym stanie niż poprzednio .
- A co ja będe tu siedzieć ? To nie czas i miejsce .
Włożyła buty , złapała torbę i książke i wyszła przez okno . Ruszyła w stronę domku .
z.t
Offline
Wpadł do sali narad trzaskając drzwiami. Wszyscy siedzieli tam z ponurymi minami. A raczej tylko dziewięć osób, z czego tylko czterej to grupowi. Tasha siedziała na jego miejscu zapłakana.
-Tadashi?!-pisnęła i wstała.
-Już mi lepiej-stwierdził cicho.
-Powinieneś być w lecznicy!-złapała go za ramię.
-Powiedziałam, że już mi lepiej!-warknął i odepchnął ją.
Rudowłosa spojrzała na niego, a jaj oczy zabłysły od świeżych łez.
-Co się z tobą dzieje...?-wyszeptała.
Odwrócił się i poszedł w deszcz szukać Daytony.
z.t
Offline
Weszła do domku . Nikogo tam nie było . Zaciągnęła kaptur na łeb i weszła do stołówki . Złapała jabłko i usiadła na swoim miejscu .
Offline
Pokaż mu chociaż że jesteś . Rzuć mu kamień w okno ... zrób cokolwiek !
Ruszyła
z.t
Offline