Wieczna Walka
Położył się na ziemi wpatrując się w gwiazdy. Pozwolił by łzy spływały i mieszały się z krwią z rozcięcia.
Offline
Nagle jakiś dziwny kształt śmignął mu przed oczami. Cos w ułamku sekundy wbiła szpony w jego brzuch i uniosło do góry. Wydał z siebie okrzyk przerażenia i wbił miecz w łapę zielonego smoka. Bestia puściła go i uderzył twardo w ziemię. Miecz wbił sie w ziemię kilka centymetrów dalej.
Offline
Usłyszałą krzyk . Spojrzała w tamtą stronę . Widziała wielkie smoczysko . Złapała miecz i ruszyła w jego stronę .
- Zostaw go ! - syknęła
Rzuciła się i wbiła miecz w szyję stwora . Wbijała go głęboko chcąc przeciąć tętnice .
Offline
Zaczął sie krztusić. Gdy w końcu złapał powietrze ściągnął bluzke i spojrzał na brzuch. Dwie głębokie rany z prawej strony i trzy z lewej. Syknął.
Offline
Po chwili poczułą jak miecz wbija się w tętnice . Zaczęłą go ciągnąc w dół przecinając ją bardziej . SMo kwydał ryk i chciał odlecieć . Wyjęła miecz i puściła się go . Smok odleciał Podbiegłą do tadashiego .
- Tadashi ! - spojrzała na ranę , a potem na swoją dłoń .
Offline
Usiadł.
-Wszystko w porządku-jęknął.
Tadashi, nie rób z siebie idioty...
Offline
- Serio ? - spytała - a ja jednak uważam że to trzeba uleczyć .
jej oczy zalśniły kiedy dotykała dłonią jego rany . Po chwili po ranie nie został ślad . Odsunęła się i podparła mieczem żeby nie upaść . Zamknęła oczy i zaczęła oddychać powoli .
Offline
Wstał i wyciągnął swój miecz z ziemi.
-Nie musiałaś tego robić-powiedział i spojrzał na nią.-Rany leczą sie lepiej... same-dotknął ręka miejsca na klatce piersiowej, gdzie była blizna po wbitym sztylecie.
Offline
Wyciągnęła miecz z ziemi i schowała go tam gdzie jego miejsce . Milczała . Ruszyła w stronę z której przyszła .
- Zwykłe dziękuje by wystarczyło - powiedziała szeptem tak że tylko ona to usłyszała
z.t
Offline
Znów był wściekły sam na siebie. Podniósł bluzkę, ale oczywiście jej nie założył. Zastanawiał się, gdzie teraz pójdzie.
z.t
Offline
Weszła do lasu i prosto na cmentarz . Nie wiedziała czemu . Po prostu musiała popłakać . No tak ... tam leżała także osoba którą w pewnym sensie kochałą . Jej przyjaciółka Mari . Usiadła na ziemi przy jej grobie i zalała się łzami .
- Czy może być gorzej ...
Pewnie że może ... i zaraz się tego przekonasz ...
Offline
Tym razem dość szybko odnalazł grób Trevora. Spodziewał się tam Tashy... Jednak gdy podszedł do płyty zobaczył jej dwuręczny miecz pokryty zeschnięta krwią i skrawek jej ubrania...
Offline
Podniosła miecz . Wpatrywała się w miecz . P ochwili tak jakby w mieczu zobaczyła wspomnienie .
" Siedziały razem z Mari na ziemi w lesie . Ona jak zawsze nosiłą przy sobie miecz .
- Skoro jesteśmy przyjaciółkami ... musimy to pokazać . Co powiesz na rytuał krwi ? - spytała mnie
Miałyśmy wtedy osiem lat
- Jasne - powiedziała i uśmiechnęła się
przecięły sobie nadgarstki leciutko . Kiedy już to zrobił złączył nadgarstki swoje razem .
- Przyrzekam ... - wymówiłyśmy przysięge - Na zawsze . "
Przecięłam sobie nadgarstek . Nie lekko tylko bardzo zapominając o ostrożności . Położyłam dłoń na grobie na którego od razu spłynęłą krew .
- Na zawsze ... -powiedziała
Offline
-Gdzie jesteś...-wyszeptał.
Wyciągnął jej miecz z ziemi i założył na plecy krzyżując ze swoim. Zaczął szukac jakichkolwiek śladów.
Offline
Wtedy poczuła jakoś się dziwnie . Wyczuła niebezpieczeństwo . Po chwili leżała na ziemi przyciśnięta przez coś welkiego . Przez smoka .
- Cholera ! - wydarła się
Offline