Wieczna Walka
Usłyszał krzyk. Jego pierwsza myśl: Tasha. Pobiegł w tamtą stronę jak najszybciej.
Offline
-Pierdzielony smoku ! - darła się - nie dość że krwawie to ty jeszcze atakujesz ! Jak ja ci zaraz ... !
Wtedy smok złapał ją tak i zaczął lecieć w górę . A to co ?! Porwanie przez smoka ?!
- Ej ! Puszczaj ! Ratunku ! - darła się na całe gardło .
Offline
Zobaczył smoka trzymającego w szponach postać dziewczyny. Teraz liczył tylko na swoja siłe i celność. Wziął swój miecz i rzucił nim w smoka.
Offline
Smok dostał lekko w ogon ale mało się tym przeniósł . Poleciał dalej .
z.t
Offline
Nic nie mógł zrobić. Wpatrywał się tylko w znikającego smoka.
-Furia miał rację-zacisnął zęby.-Gdybym była tu Daytona tak jak zawsze mógłbym ją uratować...
Przyszła mu na myśl bardzo głupia rzecz. Zaczął szukać miejsca gdzie spadł jego miecz. Potem kierował się śladami krwi smoka.
z.t
Offline
Weszła do lasu i usiadła przy dużej płaczącej wierzbie . Czuła jak krople skapują jej na włosy i ubranie . Ukryła twarz w dłoniach .
- Najpierw rodzice ... potem mari .... a teraz ty ... dlaczego to nie mogło spotkać mnie ?! - łkała
Offline
Stałą oparta o drzewo i podrzucała sztylet z wygrawerowanym na nim napisem: Walczy by żyć .
- Eh ... szkoda że nie ma tak jka było kiedyś - szepnęła do siebie
Offline
Podrzuciła sztylet i przez przypadek złapała za ostrze które przecieło jej trochę dłoń . Spojrzała na rankę . Kilka kropel wypłynęło z niej .
- Dlaczego mnie to nie dziwi ? - spytała samą siebie podrzucając sztylet dalej .
Offline
burczało jej w brzuchu . Jednak ona nadal podrzucała ten piekielny sztylet gapiąc się w jeden punkt . Zamknęła oczy i osunęła się na ziemie . Z jakiegoś dziwnego powodu zemdlała .
Offline
Siedziała oparta o drzewo i spała . Z dłoni kapało trochę krwi . W drugiej trzymała sztylet . Miała smutną minę .
" - Uciekaj ! - krzyczała - uciekaj !
Ponowny wrzask . "
Offline
Tak jak przypuszczał znalazł ja w lesie. Nie był pewny, czy spała, czy była nieprzytomna. Wziął ja na ręcę i zabrał do jej domku.
z.t
Offline
Czuła że lata ... a może leciała ? Nie wiedziała ...
z.t
Offline
Szła szeroką ścieżką przez las a obok niej szedł furia . Stanęłą i oparła się o drzewo na poboczu .
- Saph ... ostrzegam cię . Ten chłopak gra na dwa fronty ... on nie kocha ciebie tylko tashę a ty nadal pozostajesz w pełnej mierze mu oddana . Czas spojrzeć na oczy ... Yahiro wydaje się być spok ... - nie dokończył bo mu przerwałam .
- Yahiro jest tylko przyjacielem który zawsze stara się mnie rozbawić ... nikim więcej ! A ty nie dajesz mi spokoju furia ! Zaakceptuj go tylko tego chcę !
- Nie dobrze że doszłaś do tego obozu . Najlepiej było przez te 6 miesięcy . Kiedy oddana byłaś tylko swoim przyjaciołom ... którzy nigdy cię nie zdradzą ! Mam nadzieje ...
- Nadzieje ... nadzieje są ...
- Ostrzegam cię saph . Będziesz płakać .
Odbiłsię i odleciał . Wskoczyłą na drzewo i położyła się na dużej gałęzi . Leżała tak wpatrzona w góre .
Offline
Zeskoczyła z drzewa . Założyła na głowe kaptur i włożyła ręce do kieszeni . Zaczęła iść . Przed siebie . Zastanawiając się nad wszystkim co jej powiedział furia ... co jej mówił umysł ... a co serce .
- To jest bez sensu ... - powiedziała do siebie - Moje głupie sny ... zawsze się sprawdzają ...
Ruszyła do swojej ukochanej groty .
z.t
Offline
Ocknął sie i oślepił go nikły płomień ognia. Siedział pod drzewem. Raczej był do niego przywiązany. Spojrzal na postać dorzucającą drewna do ognia. Nie mógł ujrzeć jej twarzy. Wiedział tylko, że to kobieta. W dłoni miała włócznię. Podniosła wzrok.
-Tasha?!-ryknął.
Podeszła do niego i uciszyła go.
-Skoro nic juz mnie z tobą nie łączy, mogę wykonać zadanie-pokazała znamie w kształcie smoka i miecza na nadgarstku.-Jednak chcę cię tylko ostrzec.
Offline