Wieczna Walka
W sali rozległ się głuchy dźwięk, a chwile później kawałki potłuczonej szyby rozsypały się po podłodze, a on w nich z mieczem w dłoni i tępym uśmiechem na twarzy.
- Ałć. To miało być miękkie lądowanie...
Offline
- Tadashi ! Nie ! Uciekaj stąd ! - krzyknęła .
Jedyne czego teraz prangęłą to pocuzć go przy sobie ale mimo to bała się że może go stracić . Wtedy zza zasłony przy wejściu weszła ... TASHA ?! Jej usta otworzyły się z szokiem .
Offline
- Tsa.... Otaczają mnie idioci - zerknął na Tashę, potem na ojca Saph i kilku strażników. Otrzepał się ze szkła i uśmiechnął. - Oj, nie martw się, Saph.
Offline
Uśmiechnęła się .
- Wiesz że cię kocham ? - spytała .
uderzyłą bokiem gościa który obok niej stał i uderzyła go mieczem .
Offline
Gwizdnął piskliwie i głośno. Owy głuchy dźwięk, to dźwięk podnoszonego bloku kamiennego, z którego była podłoga. Do sali wtoczyła się co najmniej dwudziestka anukijskich wojowników.
Offline
Wow ... anukis pomagają .
Tasha rzuciłą się na nią . Odbiłą jej miecz.
- Co tam mała zdziro ? - spytała z sykiem Tasha - Mało ci jeszcze ?!
- Jak widać - odparła z uśmiechem .
Offline
Złapał Tashę za nadgarstek, wykręcił jej rękę, a gdy wrzasnęła, cisnął ją w kąt.
Zagwizdał jeszcze raz, a przez rozbite okno zajrzał biały łeb Daytony.
Offline
Podeszłą do tadashiego i pogłaskała go po policzku .
- Chciałam cię chronić ... -wyszeptała patrząc na niego ze skruchom .
Offline
- Zdaje się, że twój ojciec chce uciec. O, już nie.
Jerhyn przystawił królowi Taus miecz do gardła i przyprowadził Saphirze.
Offline
- A teraz ... jak mam odczarować ... - zaczeła .
Ale wtedy jej ojciec rzucił coś na jej szyję . A kiedy poczuła jak to coś wkuwa się w jej szyję poczuła coś dziwnego . Zatoczyła się i upadłą z łoskotem w tył na ziemię .
Offline
Osobiście powalił go pięścią na ziemię, a potem jednym płynnym ruchem wykonał egzekucję.
Odcięta głowa potoczyła się po podłodze.
- Saph?! - wrzasnął i ukląkł obok niej.
Offline
To coś zniknęło tak szybko jak się pojawiło .
- Już dobrze ... jest dobrze - powiedziała .
Offline
Pocałował ją i pomógł wstać.
- To co? Chyba Taus nasze - uśmiechnął się.
Offline
- Tak ... nasze .
Przed jej oczami tanczyły mgiełki .
- Auć ... - jęknęła
Offline
- Odsuńcie się - usłyszał ostry głos Arianny. - Zdążył. To będzie bolało przez chwilę...
Wyciągnęła nóż zza pasa, przecięła Saph nadgarstek i do niewielkiej butelki z przeźroczystym płynem nalała trochę jej krwi. Zamieszała, a płyn stał się fioletowo-srebrny.
- Wypij - rozkazała i podała jej butelkę.
Offline