Wieczna Walka
Ośnieżone szczyty. Tam najchętniej żyją smoki Lodu i Śniegu.
Offline
Zemdlała ... nie wiedziała ile spała ... wiedziała tylko tyle że została porwana . Tak się dać ?! Otworzyła oczy . Powoli bo świat jej się rozmywał . Kiedy w końcu wróciły ostrości chciała wstać ale skapnęłą się że nie może . Ręce miała przypięte za soba kajdankami do ściany . Rozejrzała się . Była w jakiejś jaskini . Spojrzała w bok . Widok któy zobaczyłą był przerażający . Zobaczyła Tashę . Leżała obok niej przytomna i patrzyła na nia ze zdziwieniem .
- Co się stało ? - spytałam
- Porwali nas ... nie wiem po co . Wiem że starałam się bronić. A ty co ? - spytała
- Ja nie . Nawet nie skapnęłam sie kiedy leciałam trzymana przez ogromne smoczysko .
Nadal siedziałyśmy tak rozmawiając o byle czym . Ona miała złe przeczucia co do tego ...
Offline
- Jak myślisz po co nas tu trzymają ? - spytała tasha przerażona .
- Hm ... jest dużo wyjaśnień . Stawiam za tym że dla okupu . - powiedziałam bardzo spokojnie
Tasha była przerażona coraz bardziej . spojrzałam na kajdanki i łańcuch .
- Nie martw się . Znajdą nas ... mam nadzieje .
Offline
Był strasznie zmęczony. Usiadł pod jakimś drzewem u stóp góry i odpoczął chwilę.
-Chyba pora wracać-westchnął.
Nagle zobaczył jak z wnętrza góry wylatuje ten sam smok, który odleciał z Saphirą. Poderwał się i przyjrzał się temu miejscu. Dojrzał tam jaskinię.
-Pora na wspinaczkę...
Wyjął miecz Tashy i swój i zaczął wchodzić na górę, wbijając kolejno ostrza.
Offline
Do jaskini wszedł jakis mężczyzna .
- Prosze proszę nasze zdobycze się obudziły .
- Jak widać - mruknęłam z sarkazmem
- Zupełnie jak brat ... tak samo wściekle się rzucał przed swoją śmiercią.
Zatkało mnie a po chwili wysyczałam przez zęmby .
- Morderca ...
Zaśmiał się .
- Czekamy teraz tylko aż nasz dowódca przyleci a wtedy będziemy mogli zabrać was w wędrówke w jedną stronę .
Tasha zaczęła drżeć . Ja miotałam iskry do chłopaka przede mną .
Offline
Chłopak wyszedł . Dziewczyna gapiła się na ściane i syczała przez zęmby .
- Podły ... przebrzydły ... tchórzliwy ...
- Możesz przestać ? - poprosiła wściekle tasha
- Może mogłabym ... gdyby nie to że jestem zbyt zła ...
Wtedy do środka weszła dwójka mężczyzn .
- A więc to są te dziewczyny z obozu ? - spytał
- Tak ...
Jeden z nich przybliżyłsię do nas i kucnął .
- No więc ... chciałybyście wiedzieć po co was porwaliśmy ?
- No raczej że tak - syknęłam
- Saph nie denerwuj ich ... - poprosiła Tasha
- Spokojnie . - złapał mnie za brode i zmusił do spojrzenia sobie w oczy - ta śliczna buźka nas nie denerwuje . Wręcz przeciwnie ... rozbawia mnie jej opór .
- Ta śliczna buźka ma imię - splunęłam mu w twarz .
Teraz się wkurzył . Starł ręką ślinę z twarzy a ja uśmiechnęłam się szyderczo . Potem poczułam jak strzela mi z liścia . Jęknęłam .
- Nie waż się tak więcej robić jeśli ci życie miłe - warknął i wyszedł .
- Mówiłam - powiedziała Tasha
- Pf ... przynajmniej ja staram się walczyć a ty się już poddałaś . - syknęłam
Offline
W końcu przyszli po nas .
- Niedługo wyruszamy - mruknął jeden z nich ściągając mi kajdanki .
Kiedy tylko poczułam że mam wolne ręce zamachnęłam się i chciałam rąbnąc mu w głowę . Jego kolega złapał mnie za ręke i przytrzymał . Ponownie nas związali tym razem tylko ręce sznurkiem . Wyszliśmy poza jaskinie . Nie wiem jak tu było wysoko . Byliśmy w górach to było pewne . Było ich sześciu . Jeśli tak spojrzeć . I oczywiście gdzieś tu były ich smoki . Przytrzymywali na sjeszcze dodatkowo . Przymknęłam oczy i szepnęłam do stojącej obok mnie tashy .
- Nie ma już nadzieji ...
Offline
Był już prawie na szycie. Przylgnął do ściany góry, słysząc czyjeś głosy. Rozpoznał tam głos Saphiry.
Offline
- Błagam wypuśććie nas - robiłam co w mojej mocy żeby mój głos zabrzmiał płaczliwie - nic nie zrobiłyśmy .
Co nic niestety nie dawało . Nawet Tasha zaczęła błagać . Jednak przestałyśmy kiedy do nich nic nie docierało . Potem uderzyłam w swój mroczny ton .
- Tchórzliwe głupki - mruknęłam cicho.
Offline
Nie wiedział ilu ich tam jest. Słyszał tylko głosy. Gdyby był na smoku... Nagle do głowy wpadła mu myśl. Szedł wzdłuż ściany góry, a w pewnym momencie stanął przy jaskini, zerkając w stronę głosów.
Offline
Miała taką chęc zrzucic ich z tego urwiska . Ale mogłaby siebie narazić na spadanie . Przysunęła sie bliżej tashy .
- Nic nie działa ... to koniec . Możemy się pożegnać z obozem .
- I z tadashim ... - dodała cicho tasha .
Przytaknęłam .
- Tak ... z nim też ...
Offline
Usłyszał i zobaczył Tashę, z serce w nim zamarło. Ostatnią rzeczą, jaką chciała zrobić było ujrzenie jego twarzy... Obie wyglądały okropnie... Poszarpane ubrania, drobne rany... Zastanawiał się co zrobić. Schował swój miecz i miał tylko broń rudowłosej dziewczyny.
-Jestem bez szans...-mruknął.
Offline
I tak moje życie jest przesądzone . Zrobiłam najlepszy z możliwych manewrów przecinając sznurek o miecz mojego strażnika . Nawet nie zdążyli zareagowac kiedy jeden z nich spadał z urwiska . Rzuciła się na kolejnego jednak ten złapał ją i przyszpilił do ściany przykładając nóż do szyji i robiąc małe przecięcie .
Offline
I tak moje życie jest przesądzone . Zrobiłam najlepszy z możliwych manewrów przecinając sznurek o miecz mojego strażnika . Nawet nie zdążyli zareagowac kiedy jeden z nich spadał z urwiska . Rzuciła się na kolejnego jednak ten złapał ją i przyszpilił do ściany przykładając nóż do szyji i robiąc małe przecięcie .
Offline
Przy wejściu do jaskini leżał łuk i kołczan strzał. Sięgnął po to nogą, niemal bezszelestnie. Złapał łuk i wdrapał sie na jaskinię. Ustrzelił dwóch mężczyzn, w tym tego trzymającego Saphirę i ukrył się pomiędzy skałami.
Offline