Wieczna Walka
To naprawdę złe miejsce. Gdzie nie gdzie czają się ruchome piaski. Ponadto w sercu tego pustkowia pod piaskami znajdują się tajemnicze ruiny, które podobno nawiedzają potwory...
Offline
-Daytex, gdzie my lecimy!?-wrzasnął.
Spojrzał w dół i go zatkało. Piasek, które zwykle był aż pomarańczowy, wyglądał jak śnieg w świetle księżyca.
Ściągnął buty. Smoczyca zniżyła lot, a on z niej zeskoczył.
-Jaki on zimny...-szepnął z uśmiechem.
Położył się na plecach i włożył ręce pod głowę. Obok niego położyła się Daytona i wspólnie wpatrywali się w gwiazdy.
Offline
Pustynny wiatr zmierzwił mu włosy, zasypując je trochę piaskiem.
-Jak dawno nie byliśmy tutaj...-mruknął.
-To znaczy gdzie?
-Na pustyni. Zawsze tylko te gorące budynki Anukis... a tu jest tak wspaniale...
Brakuje tylko Saphiry, co?
Offline
-Pokłóciłeś się z Saph, co?-mruknęła smoczyca.
-Co? Nie...-pokręcił głową, jeszcze bardziej mieszając piasek z włosami.-Może. Ona się... zachowywała tak... inaczej. Ni9e jak Saphira. Coś było nie tak.
-Powiesz mi o co chodzi?
Znów pokręcił głową.
Offline
Zamknął oczy. Niech chciał, by Daytona zobaczyła że płacze.
Offline
-Wracajmy-mruknął po chwili.
Wstał i wsiadł na grzbiet smoczycy. Odlecieli.
z.t
Offline
Byłam wściekła.
(skrót ->Bo nie chce mi się rozpisywać http://www.youtube.com/watch?v=cDDpYG-HhZw )
Podpaliłam samochód i patrzyłam jak płonie rezem z przeszłym królem.
Wyciągnełam pergamin i napisałam:
Drogi Carterze!
Twój ojciec nie żyje...
Tron Ardwenu na ciebie czeka...
Pozdrawia Hunter
Offline
Westchnełam.
Ciekawe jak teraz wrócisz...
Spojrzałam na niebo.
Estera!
-Estera!-krzyknęłam-Co tu robisz?
-Śledziłam cię...-smoczyca usmiechnęła się do mnie-Mądrze zrobiłaś,rodzinie której nie znasz nie powinno się obdarzać zaufaniem...
-Carter będzie chciał wiedzieć jak wujek zginął-stwierdziłam.
-Powiesz mu prawdę?
-Tak...-zamknęłam oczy.
-Wracamy?
-Gdzie?Do obozu?-zapytałam smutno.
-Carter będzie chciał...
-Nie obchodzi mnie to...-przerwałam jej.-Wracajmy...
z.t
Offline
Koń gnał przed siebie . Dziewczyna nie mogła się poruszyć ponieważ chłopak przytrzymywał ją przy sobie jak najmocniej by nie uciekła .
- Mamy już plany jak zmusić cię do uwolnienia ich ...
Przełknęła głośno ślinę . Zacisnęła pięści .
Offline
Widmowe Ostrze było niesamowicie lekkie. Jakby w ogóle go nie miał..
Głupku... ono dopasowuje się do wojownika, który nim włada. Teraz jest twój na zawsze. A to stanowi problem, bo jak mnie znajdziesz, to będzie nieprzyjemnie. Szczególnie dla mnie. Poza tym, zgubiłeś ich.
Koń się zatrzymał.
-Zamknij się-warknął.
Offline
- Nie interesuje mnie to ! Chce żebyście zostawili wszystkich innych w spokoju ! - syknęła
W tym samym momencie zrobiła najszybszy manewr jaki potrafiła i zrzuciła Marvela z siodła . Zeskoczyła z konia . Wyjęła miecz .
- Nigdy nie pozwolę bys kogokolwiek skrzywdził .
Marvel wściekł wyjął swój miecz i rzucił się prosto na dziewczyne . Słychać było bardzo głośne uderzanie ostrzy .
- Zabije wszystkich ! - syknęłą - Jeśli to pomoże mi ich ocalić ! Zabiliście Kath ! Teraz Zabije za nią was !
Offline
W tym samym momencie koń stanął dęba i zniknął, a on wylądował w piasku.
Ciesz się nieśmiertelnością póki możesz, przyszła eskorta.
Nie wiadomo skąd pojawiły się przed nim... nie wiedział, co to jest.
Gromada stworów owiniętych w bandaże, bez twarzy, za to posiadały sześć rąk, a w każdej sejmitar lub sztylet oraz długie nogi.
Offline
Zaśmiała się i wyciągnęła łuk.
-Mam was...
Offline
Wtedy chłopak kopnął dziewczyne i przyłożył jej miecz do serca .
- O to mi chodziło ... - szepnął - Wiesz co to uwięzienie duszy prawda ? - spytał
- Nie ... Nie odważylibyście się - powiedziała a jej źrneice zwęziły się z przerażenia .
- Wieża dusz ... i po sprawie . twoje ciało będzie ukryte ... I nikt nie będzie cię mógł uwolnić ... a wezwiemy je tylko wtedy kiedy będziem mieli już stu procentową pewnośc że diablo ... opęta twoje ciało i zniszczy twoją dusze ... - szepnął - A więc ...
Dotknął dłonią ostrza miecza po którym przeszła dziwna fioletowa mgła .
- Nie ! - wrzasnęła
Mgła zaczęła oplatać jej ciało . Bolało . Nie mogła krzyczeć . Czuła się tak jakby ktoś palił ją żywcem . W pewnym momencie wrzasnęła . Wrzask agonii . W tym samym momencie Marvel wbił miecz prosto w serce dziewczyny .
- zostawimy tutaj tylko hm ... jakby to powiedzieć ... stworzoną podobizne ciebie . Niech wiedzą że nie żyjesz . Nie moge sie doczekać miny mojeg brata -zaśmiał się - Zobaczymy się jeszcze kiedyś - wyszeptał Marvel .
Wtedy wszystko zniknęło . Była srebrnym pyłem unoszącym się nad podobizną mnie . Po chwili zobaczyła błysk .
- Nie ... - szepnęła .
z.t
Offline
Dwa sejmitary tkwiły mu w plecach, kiedy dobijał ostatniego potwora.
Wyciągnął je. W piasku znalazł tarczę jednego z potworów. Założył ją na plecy i wbił w nią skrzyżowane sejmitary.
-Wierzę-mruknął.
Wcześniej ściągnął koszulkę, która potargana od ostrz i cała z krwi nie nadawała się już do niczego. Kawałkiem materiału owinął sobie głowę, zostawiając tylko oczy. Ruszył przed siebie z czarnym ostrzem w dłoni.
Wygrałem. Należysz do mnie.
-Mylisz się.
Offline