Wieczna Walka
Nawet nie wiedział, kiedy ściągnęła z niego tą pokrwawioną koszulkę.
-Ja ciebie też kocham...-wyszeptał między pocałunkami.
Uwielbiał jej miękkie, ciepłe usta i te jedwabiste włosy...
Offline
Westchnęła cicho . Zabił mnie ... tak po prostu mnie zabił ... Kocham go ! Jego dłonie takie silne , a usta zawsze takie ciepłe .
Offline
Jego ręce błądziły po jej ciele,a on nawet się nie wahał.
Na szafce leży nóż... weź go. Jest tuż obok... wystarczy że po niego sięgniesz...
O jakby odruchowo, jedną ręką wciąż ją trzymał, drugą wyciągnął na bok. W stronę szafki nocnej.
Wzdrygnął się i odsunął na drugi kraniec łóżka.
Offline
Spojrząła na niego . Zagwizdała . W komnacie znalazła się Morte .
- Morte ... zaprowadź tadashiego do jego komnaty ... jest zmęczony .
Morte skinęła głową .
- Choć - powiedziała do Tadashiego .
Czarnowłosa pocałowałą go lekko .
- Spotkamy się jutro ... A teraz się prześpij ...
Offline
Nic nie powiedział. Nadal miał przerażony wyraz twarzy. Wpatrywał się w Saphirę, a jego źrenice na zmianę zwężały się i rozszerzały.
Poszedł za Morte.
Zamknął się w swojej komnacie na klucz i opadł na łóżko w poprzek.
Zasnął.
Offline
Zasnęła dość szybko .
Widziała siebie . Leżała na łóżku z szeroko otwartymi oczami . Rzeżąc zaczerpywała powietrza . Wtedy ujrzała coś jeszcze . W miejscu gdzie miała serce był wbity po samą rekojeść srebrny nóż .
Otworzyła oczy i gwałtownie usiadła . Na czole miała kropelki potu . Zsunęła się z łóżka i otworzyła drzwi na balkon . Wyszła czując pod stopami zimne podłoże . Oparła się o barierke i spojrzała w dal . Prawie świtało .
Offline
Gdy się obudził, był zlany potem i cały drżał.
Nie pamiętał snu, ale pewnie było to coś złego...
Za oknem świtało, a promienie słońca przedzierały się przez zasłony i oświetlały zakrwawiony miecz na podłodze.
Wzdrygnął się i usiadł. Rozejrzał się po pokoju i wtedy dostrzegł, że na pościeli były plamy z krwi. Zwłaszcza na poduszce, w miejscu gdzie przed chwilą leżała jego głowa.
Prawa dłoń okropnie mu krwawiła. Była rozcięta głęboko, idealnie biegnąc po najdłuższej linii.
Za oknem świtało, więc szybko zniknął w najbliższej łazience, nim zamek się obudzi.
Stanął przed i tak brudnym lustrem.
Spod włosów biegła mu strużka zaschniętej krwi.
Umył się i oczyścił ranę na dłoni i opatrzył ją bandażem. Na szczęście już nie krwawiła.
Zamknął się w komnacie i zrobił trochę porządku. Zwłaszcza z mieczem.
Offline
Ściągnął poszewki z kołdry i poduszki, zwinął w kłębek i cisnął w kąt. Łóżko pościelił i usiadł na krawędzi.
Wziął swój miecz i obrócił go kilka razy w dłoni, oglądając go dokładnie.
Ten miecz dostał od Marvela. Wtedy przy bramie. Ale wiedział, że należał do niego, nie do Marvela.
Lśniące, srebrne ostrze, z czarną rękojeścią żłobioną w węże po obu stronach.
Kobry.
Był to dwuręczny miecz, długi na ponad metr i wąski na 10 lub mniej centymetrów. Oczywiście bardzo cienki... i lekki, jak się okazało, gdy go po raz pierwszy podniósł.
Uwielbiał dwuręczne miecze, mimo tego, że były ciężkie. Ale ten był lekki. Zadziwiająco lekki.
Tam gdzie zaczynała się klinga, wygrawerowane były dwa słowa:
"Książę Tadashi"
To ostrze było dla niego. I tyko dla niego.
Offline
Dziewczyna patrzyła przed siebie . Promienie słońca padały na jej twarz a wiatr poruszał jej włosami .
Offline
Pogadamy z Saph?
-Nie-co prawda powiedział to do siebie, ale było to tak stanowcze, jakby rozmawiał z kimś ważnym.-Nie wiem co się dzieje. Jeszcze coś jej zrobię. Nie panuję nad sobą. Coś jest nie tak...
Podrapał się po karku i ukrył twarz w dłoniach.
-Auć...-syknął.
Offline
Myślałam że przyjdzie ...
- Też miałam nadzieje ... - westchnęła przymykając oczy .
Odeszła od barierki i weszła do środka . Upadła na łóżko i zamknęła oczy . Zaczęła poważnie rozmyślać .
Offline
Znów ogarnęła go ta złość.
Zerwał się z łóżka i zaczął chodzić po komnacie, rozmyślając. W pewnym momencie kopnął z całej siły w szafkę nocną, która z resztą się przewróciła, i oparł się o parapet, krzyżując ręce na piersi.
Offline
Ponownie wstała . I znowu na balkon . Usiadła na nim tak że nogi miała poza barierką . Trzymała się mocno . Wpatrzyła się w ogród który był niżej .
Offline
-Cholera-prawie krzyknął.-Nie wytrzymam.
Trzasnął drzwiami i poszedł do pokoju Saph.
Drzwi były zamknięte.
Zapukał lekko zdrową dłonią. Zranioną nie mógł nawet poruszyć.
Offline
Przyszedł ! Juhu !
Machnęła dłonią i drzwi lekko się otworzyły . Leżała na boku tyłem do drzwi i udawała że śpi . Kocham !
Offline