Wieczna Walka
Daytona popatrzyła na Tashe i Tadashi'ego i odleciała do Emilki.
Tadashi pocałował delikatnie rudowłosą. Jej włosy w świetle zachodzących promieni słońca wyglądały jak płomienie. Ona odwzajemniła pocałunek, tylko bardziej namiętnie.
-Dobrze że nie założyłeś tej bluzki...-szepnęła.
Chłopak obdarzał ją teraz gorącymi pocałunkami wzdłuż szyi i po ramionach. Oparł sie o ścianę za łóżkiem,a Tasha przybliżyła się do niego. Całował ją teraz przy dekolcie. Odchyliła głowę do tyłu i oddała mu się. Złapał za brzegi jej bluzki i ściągnął ją nadal całując dziewczynę.
-Tadashi...-szepnęła dziewczyna namiętnym głosem.
Przyłożył dłonie do jej policzków, przyciągnął ją do siebie i zaczął namiętnie całować.
Wtem drzwi otworzyły się i do domku wpadł Trevor.
-Oho!
Odskoczyli od siebie momentalnie tak, że rudowłosa spadła z wrzaskiem z łóżka.
-Tylko bez nagich występów przed naszym płomyczkiem, Tadashi!-krzyknął dyrektor z uśmiechem.-Ja wiem, do czego jesteście zdolni.
Chłopak zerwał się z łóżka i rzucił dziewczynie jej bluzkę, a sam wciągnął swoją.
-Co cię tu sprowadza?-zapytał i podszedł do dyrektora.
-Przepraszam, że wam przerwałem ale... chciałem sprawdzić jak się czujesz. No cóż, widzę że znakomicie. Pielęgniarka, która się tobą zajmowała...eee... dostała zwolnienie chorobowe.
-Aha...
-Tasha, nie chowaj się na tej podłodze... Dobrze, nie będę wam przeszkadzał.
Wyszedł.
Offline
Pomógł rudowłosej wstać.
-Płomyczku, następnym razem zamykamy drzwi-zażartował.
Ona zachichotała. Założyła swoją zielona bluzkę i spojrzała w lustro.
-Aleś mnie rozczochrał...
Miała również rozmazana szminkę, która zdobiła teraz twarz chłopaka w postaci rozmazanych kresek.
-Tasha, spóźnimy się na kolacje.
z.t
Offline
Trzy tygodnie ukrywał się w swoim domku. Dwa dni po zniknięciu Saphiry wykrwawiał się w lesie, póki Daytona go nie znalazła. Pojawił się tylko na pogrzebie Trevora i zniknął.
W końcu Daytona włożyła łeb przez okno i krzyknęła "Furia wrócił"
I odleciała do niego.
Offline
Cisnął poduszką w okno i nadal wypłakiwał się w drugą.
Offline
Podeszła do drzwi . Raz kozie śmierć . Zapukała . Znieruchomiała .
Offline
-To nie jest śmieszne, Daytona!-krzyknął.
Wstał i rzucił nożem w drzwi.
//Uuuuuuuuu //
Offline
Odskoczyła i otworzyła szeroko drzwi .
- Ładnie to tak rzucać w dawną hm ... znajomą nożem ? - spytała z grymasem
Offline
-Saphira...-wstrzymał oddech.
Wyglądał jak cień człowieka. Rozczochrane włosy, podkrążone oczy... Taki wychudzony, po prostu trzy ćwierci do śmierci.
Offline
Weszła do środka i zamknęła drzwi .
- Wyglądasz jak kościotrup - wzdrygnęła się - człowieku co ci się stało ?!
Offline
Usiadł na łóżku i odwrócił wzrok.
Offline
- No tak ... - mruknęła - no skoro tutaj nie jestem mile widziana to idę .
Ruszyła ku drzwią .
Offline
Warga zadrżała mu. Chciał coś powiedzieć.
-Zostań. Powiedz mi gdzie byłaś...
Offline
Stanęła przy drzwiach . Odwróciła się do niego i oparła plecami o ścianę .
- U mojej starej znajomej . Jest medykiem . - mruknęła patrząc na niego dziwnie - starałą się wyleczyć mnie i fizycznie i psychicznie ... - z tym drugim oczywiście się nie udało warknęła sobie w umyśle .
Offline
-aha. A po co przyszłaś? Jakbyś jeszcze nie zauważyła, to wolę być sam-warknął.
Położył się i włożył ręce pod głowę.
Offline
Zacisnęłą zęmby żeby powstrzymać łzy .
- Przyszłam żeby zobaczyć co się z tobą dzieje ! - mówiłą teraz głośno z dziwną nutą w głosie - i to nie jest jedynym powodem .
Eh ... milutkie powitanie . Już wole walke sam na sam ze smokiem niż taką rozmowę .
Offline