Wieczna Walka
Ukryte w głębi przełęczy górskich... Ruiny potężnego miasta....
Offline
Wyszedł z jaskini. Dookoła padał śnieg. Zaczął przechadzać się wokół ruin... W pewnym momencie wśród białego śniegu dostrzegł czerwone plamy, a głęboko w śniegu czarny, maleńki kluczyk z karteczką.
Książka. Klucz. Znajdź...
Offline
-Cain...-wymamrotał.
W tym momencie coś ciężkiego ugodziło go w tył głowy. Padł twarzą w śnieg, jęcząc z bólu. Usłyszał śmiechy, nim stracił przytomność.
z.t
Offline
Tym razem znając drogę o wiele szybciej tu dotarł. Najbardziej przerażała go myśl, że jeśli tekst z książki jest prawdą, a król Ardwenu zna drogę do Starego Tristram...
Zaczął rozglądać się w miejscu, gdzie znalazł klucz. Śnieg sypał mu w oczy. Chodząc wśród ruin dostrzegł lekko zasypane ślady stóp.
-Cain...-szepnął.
Poszedł za śladami. Doprowadziły go jakby w serce ruin Tristram... Stał tam rozwalony kamienny domek. Przeszedł przez miejsce gdzie powinny być drzwi i zaczął się rozglądać.
Offline
W bladym blasku słońca, stukając zębami dostrzegł połamane i zwęglone meble. Coś w rodzaju resztek po schodach... do połowy spalone biurko... resztki po połamanych krzesłach i po stole. Rozglądając się tak po gruzach domu, dostrzegł kawałek klapy, której do końca nie przykrył śnieg. Kucnął przy niej i odgarnął śnieg. Z pewną trudnością ją otworzył. Zeskoczył w dół.
Będąc na dole złapał za płonącą pochodnię. Ktoś tu niedawno był. Podejrzewał, że to Cain. Na końcu pomieszczenia, przy ścianie stał posąg z białego kamienia. Teraz już poszarzał. Podszedł do niego i przyjrzał mu się dokładnie. Przedstawiał kobietę o długich włosach uciekających z koka i roześmianej twarzy. Kształt jej oczu przypominał jego oczy... Obejmował ją również uśmiechnięty mężczyzna o zmierzwionych włosach. Kobieta była w długiej sukience bez rękawów, a mężczyzna w napierśniku i spodniach do kolan.
"Dla Fary i Decarda w dniu ślubu"
Tak głosił napis na podeście posągu.
-Mama...-przejechał dłonią po ramieniu kobiety.-Fara... i Cain.
Stał tak w bezruchu kilka minut, wpatrując się w posąg.
-Tak. Fara była wspaniałą czarodziejką...-usłyszał głos mężczyzny za swoimi plecami.-Szkoda że zmarnowała życie u boku twojego ojca.
Offline
Odwrócił się w stronę głosu. Mężczyzna stojący przy drabinie mógł mieć ponad czterdzieści lat, był wyposażony w topór i miecz. Pod skórzaną kamizelką mógł miecz jeszcze noże lub sztylet... Liczne blizny szpeciły jego ramiona i zarośniętą ciemną brodą twarz. Posiadał również niebieskie jak niebo oczy.
-Mam na imię Nihlathak, ale to ci się raczej nie przyda.
Sięgnął przerażony po swój dwuręczny miecz.
-Nie chcę walczyć-ciągnął Nihlathak.-Jestem po stronie Caina, a jeśli to cie uszczęśliwi to jest bezpieczny....
W duszy się uśmiechnął.
-...ale ledwo żywy. Gdybym był tu z moimi towarzyszami już byłbyś martwy, jednak przyszedłem ci coś wręczyć.
Z kieszeni spodni wyciągnął fioletową szkatułkę. Na oko miała około dziesięć cali długości.
O nic nie pytał, wziął skrzyneczkę i cofnął się z powrotem do posągu.
-Cain się wkrótce z tobą skontaktuje. Zajrzyj do skrzynki dopiero w obozie-warknął mężczyzna i zniknął.
Po jakiejś dłuższej chwili on tez zniknął.
z.t
Offline
Daytoną przeleciał cały las.
Zostało mu tylko jedno: Stare Tristram. Liczył że spotka tam Caina.
-Dobrze że chociaż mam bluzę...
Zaciągnął kaptur na głowę i zapiął bluzę. Smoczyca wylądowała.
-Czy tu nigdy nie przestaje sypać?-zapytała.
Offline
-Leć...-mruknął do smoczycy.
-Żebyś znowu zniknął?
-Dam radę.
Smoczyca niechętnie odleciała.
Czego właściwie szukasz? Kłopotów? W takim razie znalazłeś.
Offline
W ostatniej chwili odbił atak topora swoim mieczem. Ostrze złamało się w połowie.
-Ostrzegałem cię, żebyś tu nie wracał!-usłyszał słowa Nihlathaka.
Schylił sie, ledwo uniknął ścięcia głowy od topora mężczyzny.
-Myślałem że jesteś po stronie ojca!-ryknął, próbując się bronić złamanym mieczem.
Każde uderzenia były silniejsze, prawie powalały go na ziemię.
Offline
-Tak było-warknął Nihlathak.-Póki Cain nie ośmielił się rzucić tego zaklęcia... On sprowadzi na nas zagładę!
Miecz wyleciał mu z dłoni. Padł w śnieg, a połamany miecz zniknął mu z oczu.
Offline
- tadashi ! - wrzasnęła wybiagając w ludzkiej postaci z lasu .
Wskoczyłą przed niego i osłoniła go mieczem .
Offline
-Saphira!-krzyknął ze zdziwieniem.
Nihlathak warknął coś pod nosem. W tym samym momencie coś odrzuciło dziewczyne na kilka metrów i uderzyła w resztki po jakimś budynku.
-Oddaj dziennik! Tylko w nim są spisane zaklęcia Fary!
-Nie mam go! Zniknął!
Mężczyzna złapał go za bluzkę, podniósł na wysokość swojej twarzy i przygniótł do starego drzewa.
-Sam ci go dawałem, jeśli go nie oddasz, nie tylko ty ucierpisz. Cain już nie ma władzy nad barbarzyńcami, dobrze o tym wie. Arreat drży, a Starożytni nie powstrzymają demona na długo...
Puścił go.
Offline
- Szkatułka z dziennikiem ? Ja ją mam - syknęła wstając
Sięgnęła po miecz . Wyciągnęła szkatułke .
- Była nad jeziorem ... - powiedziała
Offline
Barbarzyńca wziął od niej dziennik.
-Klucz.
Zerwał z jego szyi czarny kluczyk.
-Nie zbliżajcie się do gór. Zwłaszcza nie wkraczajcie na Drogę Starożytnych. Korlic i Talic mogą się zdenerwować...
Zniknął im z oczu.
Offline
Odwróciła się i zaczęła iść pomiędzy ruinami . Rozglądała się jakby czegoś szukała . Gdzie to jest !?
Offline