Wieczna Walka
-Tajne coś. Możesz być pewna, że na tym pietrze łazienki nie znajdziesz.
Wstał i zacisnął zęby. Z jego czoła spłynęła kropla potu.
Nie walcz. Może się to źle skończyć...
Offline
Właściwie to sama nie wiesz dlaczego tu jesteś!
-Anadriel-wymamrotałam patrząc na Tadashiego-Ona mnie opętała!
Offline
Hahahaha... Nareszcie. Znajdźmy jeszcze tylko Azmodana...
-Nie!-krzyknął, a wzrok miał przerażony.
Oparł się o półkę, odwracając do niej tyłem. Coraz szybciej oddychał, starając się powstrzymać złość i strach.
-Hunter, odejdź...-wyszeptał.
Offline
-Nikt mi nie będzie rozkazywał!-wrzasnełam.
Spojrzałam na niego z przerażeniem.
-Ja tego nie powiedziałam.
//Pomysłów brak!//
Offline
No, no, no... Andariel, znów czekasz na Diablo? Teraz ja jestem najpotężniejszy. Być może wciąż najmłodszy... Wymagam posłuszeństwa.
Zacisnął palce na krawędzi szafki. Uderzył w nią pięścią.
-Wyjdź-zacisnął zęby.
Offline
-Nie masz z nami szans!-wykrzyknęła Andariel przez moje usta-Żadnych!
Czy ta kobieta jest nienormalna?!
Ta kobieta to demon...
Offline
-Hunter...-głos mu drżał.-... proszę... Wyjdź.
Offline
Hunter!Nie wychodź!
-Przestańcie!
A co ci to da?Oni i tak nie przestaną!
Offline
-Nie chcę ci zrobić krzywdy...
Chcesz. I to już! Nie! Nie opieraj się... bo poniesiesz konsekwencje!
W tym samym momencie poczuł, jak ból rozsadza mu głowę. Oparł się o półkę plecami i osunął na podłogę.
Offline
Wpuść mnie Hunter...Proszę...Wpuść mnie!
-Przestań!
WPUŚĆ MNIE
Nie rób tego!
Syknęłam i poddałam się.
Offline
-Hunter!-krzyknął.-Nie dawaj się jej!
Nie masz dość? Ciesz się, że nie jestem swoim bratem. Diablo od razu by cię wykończył.
Offline
Zamknełam oczy i objełam dłońmi głowę.
-Przestań-powiedziałam.
Wiesz że ci się nie uda!
-Nie!
Poddaj się od razu!
Offline
Nieśmiertelność... Wiesz, ja tak sobie siedzę na tym tronie i żałuje, i wzdycham, że nie mogę dołożyć Andariel... Zrobisz to za mnie? Może się jakoś inaczej dogadamy. Już dawno wylazł bym z tej twierdzy... tylko ten głupi kamień... I ta głupia trójka... myśli, że ze swoją bronią mnie powstrzymają. O, Tyrael coś do mnie mówi. Zniknę ci na chwilkę. Tyraelu, jeszcze będziesz mi potrzebny!
Offline
Tak bardzo chciałam się poddać.
Ból minie...
Westchnełam i otworzyłam oczy.
Moje czarne oczy zrobiły się jadowicie zielone.
Offline
-Nie!-ryknął.
Hahaha, teraz się zabawimy...
Coś zmusiło go, by wyjął sztylet. Rozciął sobie głęboko nadgarstek.
Andariel i Lilith żywią się krwią wojowników, którzy przychodzą z nadzieja zgładzenia ich. Chciałem powiedzieć, mężczyzn. Szacunek mają tylko do barbarzyńców.
Offline