Wieczna Walka
Wstała najszybciej ze wszystkich . Ci ledwo wstawali a ona był już na dworzę . Szła w stronę smoka . Furia spojrzałna nią i schylił się umilająco . Trzasnęłą go lekko w łeb .
- Pogadamy nad jeziorem ty wielka cholero - powiedziała wściekle sycząc .
Smok wzbił się w powietrze i odleciał .
z.t
Offline
Rozmawiał jeszcze chwile z dyrektorem, a potem odleciał na Daytonie.
z.t
Offline
Smoczyca wylądowała przed domem głównym i ryknęła przerażona. Z budynku wybiegło kilka obozowiczów tym Tasha i Trevor.
Offline
Furia stał obok niej . Ściągnął jej z grzbietu chłopaka i położył . Spojrzał w stronę domku nocy . Jego źrenice się zwęziły . Odbił się od ziemi i z rykiem poleciał do saphiry .
z.t
Offline
-Co się stało?!-spytał dyrektor i wziął go na ręce.
-Zaatakowały nas obce smoki-odpowiedziała smoczyca.
Tasha pomogła zanieść go do lecznicy. Gdy odłożyli go na jednym z łóżek Daytona wychyliła łeb przez okna patrząc na niego.
-Ktoś się dowiedział, że jest trenerem. Podejrzewam z Furią, że w obozie jest szpieg.
Offline
Smok podleciał i stanął obok daytony .
- Na pewno jest . Skoro wiedział gdzie oni są . -mruknął
Spojrzał na chłopaka a potem trącił pocieszająco smoczyce w łeb .
Offline
-Mam nadzieję, że szybko dojdzie do siebie...-położyła mu łeb na szyi i patrzyła jak oczyszczają chłopakowi głębokie rany.-Musimy jak najszybciej zacząć treningi. Coś się stało Saphirze?
Offline
- Wątpie żeby on lub Saph zaczęli treningi . Saph będzie musiała zaczękać aż noga jej się zagoi , a z tym jest gorzej . - powiedział smok
Patrzył na chłopaka i zerkał co chwila czy aby dziewczyna nie ucieka z domku .
Offline
-Czyli jednak...-westchnęła.
Spojrzała na Tashę, która siedziała na kolanach Trevora i moczyła mu łzami ubranie.
-Saphira chyba nie jest zadowolona w tym miejscu...
Offline
- Niestety ... - westchnął smok - ale dziwne . Zaczęła się tak zachowywać teraz ... no nigdy nie ufała ludzią . Ale teraz zmieniła się bardzo . - zamknął oczy ze smutkiem . - Może dlatego że nigdy dobrych kontaktów z rówieśnikami nie miała ... zawsze była sama . Teraz uważa że jest tu za dużo ludzi więc stara się obraniać w swój sposób ... czasami się o nią martwie - otworzył oczy .
Offline
-Wiesz... ja tak naprawdę nigdy nie martwiłam sie o Tadashi'ego... Może to głupie, ale... zawsze myślałam, że nigdy nic mu się nie stanie...-spojrzała na chłopaka, którego twarz niemalże zlewała się z biała pościelą i zaczęła płakać.-Nawet kiedy byliśmy daleko od siebie zawsze wracał cały i zdrowy. Z każdej walki, czy na smoku czy nie, z treningów, z polowań...
Offline
- U mnie było inaczej . Opiekowałem się Saph od kiedy miała 3 lata ... bardzo niegrzeczna z niej byłą dziewczynka . Ale ... nigdy nie miała rodziny , przyjaciół tylko mnie ... Zawsze kiedy znikała martwiłem się ... bo zawsze wracała poturbowana . - zaśmiał się cicho - ale zawsze się z siebie śmiała . Teraz widzę że cos poszło nie tak . Jest z nią coraz gorzej .
Westchnął i położył łeb na grzbiecie daytony tak samo jak ona na jego .
Offline
Do okna podeszła Tasha i pogłaskała białe łuski Daytony.
-Myślisz że z tego wyjdzie? Znasz go lepiej ode mnie...-powiedziała dławiąc się łzami.
-Oczywiście, że tak-podniosła łeb i trąciła nim dziewczynę.-[/i]Zobaczysz, za parę dni zaczniecie treningi.[/i]
-On nie będzie ćwiczył w takim stanie-zaprzeczyła rudowłosa.-Będziemy mieli co najmniej dwutygodniowy poślizg.
-Tydzień, minimum, dziesięć dni góra. No już, uspokój się Tasha.
Offline
Spojrzał na dziewczynę . Po chwili trącił daytone .
- Na pewno oboje z tego wyjdą .
Offline
-A tak właściwie, co się stało Saphirze?
Offline